aktualności

Niewerbalne emocje – czyli jak emotikony opanowały naszą komunikację internetową

Za czasów swojej młodości nikt z naszych dziadków nie uwierzyłby, że wkrótce będziemy w stanie przekazywać sobie nawzajem wiadomości w kilka sekund. Jeszcze większym zaskoczeniem byłaby dla nich informacja, że wraz z wiadomością możemy oddać nasz nastrój lub uczucia… i to bez użycia słów! Wszystko oczywiście za pomocą emotikon.

Czy znacie kogoś, kto nie korzystałaby z tego dobrodziejstwa podczas internetowych kowersacji? Kolokwialnie mówiąc, chyba ,,weszło nam to w krew’’. Pewnie większość z Was nawet nie zastanawiała się, jak wyglądała historia popularnych dziś tak bardzo emoji. Śpieszymy z pomocą. Być może ciężko w to uwierzyć, ale szacuje się, że początki użytkowania emotikonów sięgają aż XIX wieku!

Prekursor czy gapa?

W 1862 roku na łamach amerykańskiego New York Times’a pojawiła się transkrypcja przemówienia Abrahama Lincolna, która do dziś pozostaje tematem do dyskusji. Redaktor gazety użył zwrotu ,,(applause and laughter ;)’’. Co autor miał na myśli? Czy była to tylko edytorska pomyłka, czy celowy zabieg? Tego się już niestety nie dowiemy, ale możemy uznać, że te innowacyjne (jak na tamte czasy) wplecenie znaków specjalnych w tekst, było niejako początkiem powstania emotikonów, które w późniejszym czasie ewoluowało w tak popularne dziś emoji.

źródło: https://cityroom.blogs.nytimes.com/2009/01/19/hfo-emoticon/

Niewerbalny sygnał przekazywania emocji

Badania potwierdzają, że używanie przez nas emotikonek ma realny wpływ na relacje z innymi osobami (zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym) oraz na nasze samopoczucie. Co więcej, istnieją również naukowe dowody na to, że na emotikony reagują ośrodki mózgu podobne do tych, które odczytują pozytywne emocje z ludzkich twarzy. 

Klucz do pozytywnych relacji

W dzisiejszych czasach nieużywanie emotikonów może stanowić podwód do nieporozumień między nadawcą a odbiorcą wiadomości. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do emoji, że czasem, gdy ich zabraknie, nie potrafimy jasno odczytać przekazu zawartego w tekście. Nie widząc lub nie słysząc naszego rozmówcy, trudno nam wyczuć jego intencje. Emotikony w pewien sposób nakierowują nas na to, co autor miał na myśli, w wielu przypadkach nadając treści pozytywny, lub negatywny ładunek emocjonalny.

W 2008 roku naukowcy opublikowali 470 stronicową  pracę naukową pod tytułem ‘’Exploring the potential effect of emoticons’’. Konkluzja wynikająca z niej jest jest jasna – emotikony mają realny wpływ na nasze kontakty ze znajomymi, a używanie ich pozwala na zbudowanie oraz poprawę relacji. 

Zagłada Świata przez emotikony

Wśród nas znajdują się również sceptycy emotikonek. Krytyk sztuki Jonatan Jones w artykule napisanym dla brytyjskiego The Guardian stwierdził, że ‘’emotikony ściągają nas z powrotem do średniowiecza, a jedyne co możemy z tym zrobić to się uśmiechać’’. 

Jones twierdzi, że powrócenie do języka ikon jest niejako krokiem wstecz w ewolucji językowej oraz społecznej. W swoim felietonie pokusił się nawet o stwierdzenie, że przez ograniczenia komunikacyjne możemy nie wytworzyć zdobyczy technologicznych, które pomogą nam przetrwać. Dokładnie tak, jak w przypadku cywilizacji Majów oraz cywilizacji Egipskiej, które chętnie korzystały z formy starożytnych emotikonek, czyli hieroglifów 🙂 

Czy emotikony używane przez nas w życiu codziennym oraz biznesie mogą doprowadzić do upadku ludzkości? Brzmi jak tytuł filmu katastroficznego klasy B… chociaż, nigdy nic nie wiadomo! Mimo wszystko, dopóki książki, artykuły i czasopisma pisane są literami, a nie obrazkami, zdaje się, że wizja apokalipsy przewidywana przez Jonatana Jonesa jest nieco przesadzona.

blog

Dużo się u nas dzieje, bądź na bieżąco!